Przyrodnicze Podsumowanie 2020

Przyrodnicze Podsumowanie 2020

16 listopada 2020 Wyłączono przez admin

Ze względu na strefę klimatyczną w której żyjemy listopad jest okresem, gdy przyroda w większości idzie już spać. Wtedy to następuje nasz oficjalny termin zakończenia przyrodniczego sezonu 2020. Podobnie do roku poprzedniego, ten rok nie był zbytnio przychylny dla rodzimej flory i fauny. Kolejny sezon niewielkich opadów i kolejny rok wzmożonego niszczenia lasów. Dla nas także to był bardzo nierówny sezon, bogaty wiosną i ubogi jesienią. Ale po kolei …


Rok 2020 jest jednym z najbardziej niepokojących sezonów. Nie tyle z powodu skandalicznych działań w zakresie ochrony przyrody i gospodarki leśnej (do tego już „przywykliśmy”), lecz z powodu wszędobylskiej pandemii. Wirus przybył do Polski wraz z nastaniem wiosny. W ramach nieskoordynowanych działań rząd niemal każdego dnia wymyślał nowe nakazy, zakazy i przykazy, które mieszały się i ulegały cosekundowym zmianom, przekształceniom i często były anulowane. Jednym z bardziej kontrowersyjnych działań było ogłoszenie zakazu wstępu do lasów. Wszak wirus najchętniej zarażał w leśnych kniejach aniżeli w zatłoczonym markecie. Obostrzenia te jak szybko weszły w życie tak szybko zostały (na szczęście) zniesione. Jednak wirus jest groźny dla nas. Dla przyrody groźniejszy był kolejny rok suszy. W marcu i kwietniu opady były bardzo sporadyczne, a niemal całkowicie bezśnieżna zima nie zapewniła dostatku wody w postaci topniejącego śniegu. Grądy i łęgi cierpiały na brak wody. Widać było jak zawilce, piżmaczki, ziarnopłony i miodunki zaczynają powoli pokładać się na ziemi. Na szczęście w maju i czerwcu sytuacja pogodowa uległa polepszeniu a jesienią opady niemal nadrobiły wiosenne niedobory.


Mimo suszy wciąż można było znaleźć małe co nie co. Szczególnie jeśli lubi się grzyby. Grupa ta bowiem pojawiła się dosyć licznie mimo braku opadów. W większości były to gatunki preferujące tereny wilgotne i bardzo wilgotne, które miały jeszcze w zanadrzu zgromadzone pewne zapasy wody. Tradycyjnie jako pierwsze pojawiły się czarki o szkarłatnych i czerwonych barwach, bardzo rzucające się w oczy nawet z większej odległości. Choć są jadalne, to jednak niespecjalne w smaku, przypominając surową rzodkiewkę. Oprócz czarek w łęgach i łozowiskach udało nam się spotkać ponownie naparstniczkę czeską oraz dwa gatunki piestrzenicy. Dużą, rzadką i chronioną piestrzenicę olbrzymią oraz mniejszą, pospolitszą i rosnącą w borach iglastych piestrzenicę kasztanowatą. Był to pierwszy sezon kiedy napotkaliśmy grzyby z tego rodzaju. Odkryliśmy je w nieznanym zakątku leśno-łąkowym, praktycznie nieopisywanym w żadnej literaturze. Są to zbiorowiska przecięte granicą powiatów trzebnickiego i wołowskiego, o którym napisaliśmy całą fotorelację (LINK). Wtedy też napotkaliśmy tam piękne krzewy wawrzynka wilczełyko oraz kępy barwinka pospolitego, przylaszczki pospolitej i pierwiosnka wyniosłego. Następnie wprowadzono zakaz wejścia do lasów.


Sam zakaz trwał krótko i jak tylko się zakończył ruszyliśmy na szereg wycieczek. Wszak wiosna jest chyba najintensywniejszym okresem w wegetacji. Każdego tygodnia pojawia się nowa fala kwiatów, które szybko przekwitają i już w kolejnym tygodniu nie ma po nich śladu. Trzeba było przygotować mądry plan. W kwietniu tradycyjnie wyjechaliśmy na kwiatową orgię w Lesie Oławskim, gdzie setki tysięcy kokoryczy rozkwitają na powierzchni setek hektarów lasów grądowych w dolinie Odry. Spektakl trwa zaledwie tydzień, góra półtorej, i potem spotkać można tylko niedobitki. W tym samym kompleksie leśnym można spotkać łany żywokostu bulwiastego a także śnieżyczki, śnieżyce, czosnek niedźwiedzi i wiele innych. W kwietniu postanowiliśmy także odkryć mało znane tereny na północny-zachód od stolicy województwa. Mowa tu o powiecie wołowskim i jego trzech powiatach (Wołów, Wińsko, Brzeg Dolny). Są to mało znane tereny pełne licznych perełek przyrodniczych lub mniej cennych ale wciąż wartościowych obiektów. Do najbardziej atrakcyjnych należały Ruskie Łąki chroniące populację susła moręgowanego, bór świeży pod Baszynem z pięknym stanowiskiem jałowca, siedliska grądowe w Moczydlnicy, Leśniczówce i Głębowicach oraz szereg ostoi pojedynczych gatunków roślin i zwierząt. Wszystkie opisaliśmy w artykułach poświęconych gminie Wińsko, gminie Brzeg Dolny oraz sieci rezerwatów społecznych.


Maj jest chyba najpiękniejszym i najatrakcyjniejszym miesiącem w naszych wojażach. Tradycyjnie na majówkę wybraliśmy się na Pogórze Kaczawskie by podziwiać tamtejsze kukułki bzowe oraz odwiedzić nowe zakątki parku. Kukułki bardzo nas zaskoczyły bowiem stanowisko monitorujemy od prawie dekady i pierwszy raz widzieliśmy tyle osobników. Populacja na omawianym niewielkim skrawku kwaśnej dąbrowy spokojnie osiągnęła setkę osobników. Widać, że ten rok sprzyja storczykom. Bowiem kilka tygodni później wróciliśmy w Sudety Zachodnie, dokładniej w Góry Kaczawskie. Chyba najbogatszy storczykowo rejon województwa, który bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Oprócz typowych i spodziewanych gnieźników, lister, podkolanów i buławników, napotkaliśmy zupełnie nową dla nas populację obuwika (nie)pospolitego. Cztery kwitnące egzemplarze rosły w zdegenerowanej buczynie w towarzystwie innych storczyków a także przedstawicieli typowej flory żyznych lasów liściastych, marzanki wonnej, kopytnika pospolitego, czerńca gronkowego i miodunki plamistej. Widok był przepiękny i bardzo niespodziewany! Wszystko to można przeczytać w majowej fotorelacji. W maju odwiedziliśmy także Pasmo Krowiarek, gdzie spotkaliśmy liczne pędy żłobika oraz jeden okaz obuwika w pąkach, podziwialiśmy zjawiska krasowe w Dolinie Kleśnicy oraz odwiedziliśmy arboretum w Wojsławicach chroniące dorodne drzewa o wymiarach pomnikowych. Oprócz Sudetów, maj był okresem kiedy w końcu wyruszyliśmy poza województwo na sąsiednią Opolszczyznę. Konkretniej do najcenniejszego fragmentu jakim jest Park Krajobrazowy Góra Świętej Anny z tamtejszymi rezerwatami. Obiekt jest po prostu przepiękny, szkoda tylko że przepołowiony autostradą. Do wybitnie cennych gatunków jakie spotkaliśmy należy len austriacki, storczyk blady i czosnek skalny.


Czerwiec jest miesiącem kiedy to lasy zaczynają ustępować łąkom. To właśnie na łąkach zaczyna dominować paleta wszelkich barw kwiatowych, podczas gdy w lasach króluje już zieleń. W zieleni tej warto wypatrywać czerwonych motyli z czarnymi wzorkami na skrzydłach. Mogą to być bowiem przeplatki maturna objęte ochroną. Okolice Wrocławia są jednym z głównych centrów występowania tego motyla w kraju i nam udało się go w tym roku spotkać. Kolejne wyprawy obejmują już niemal wyłącznie góry, gdzie spacerowaliśmy od lewa do prawa. Od wierzchołków Karkonoszy z tamtejszymi kotłami śnieżnymi i torfowiskami po nieznane bazaltowe Czarne Urwisko pod Lutynią. Pomiędzy były jeszcze murawy i świetliste dąbrowy Masywu Ślęży oraz murawy kserotermiczne i jaworzyny w Górach Orlickich. W Sudetach Zachodnich spotkaliśmy karkonoskie piękności jak sasanka alpejska, pierwiosnek maleńki oraz szereg rzadkości w ogrodzie pokazowym Banku Genów w Jagniątkowie. Sudety Środkowe zaoferowały nam podziwianie pięknych lilii bulwkowatych, przytuli drobnej oraz jednego z najrzadszych sudeckich siedlisk – górskie jaworzyny ziołoroślowe, które nie są jeszcze w pełni uznane i rozpoznane w województwie. Sudety Wschodnie natomiast uraczyły nas możliwością zobaczenia jednej z najrzadszych paproci, a dokładniej mieszańca międzygatunkowego, jakim jest zanokcica niemiecka. O większości z nich można przeczytać w letniej fotorelacji 2020. Koniec miesiąca to powrót na niziny, dokładniej do wrocławskich parków miejskich, które zaskoczyły nas mnogością borowików. Zarówno pospolitego borowika ceglastoporego, trochę rzadszego borowika usiatkowanego jak i najrzadszego z tej trójki borowika korzeniastego objętego ochronną. Dodatkowo upolowaliśmy aparatem owocniki maślaczka rubinowego, znanego dotychczas w Polsce jedyne z jednego wrocławskiego parku!


Lipiec ponownie stał się okresem z nikłymi opadami, jednak obfitował w wiele atrakcji. Wraz z początkiem miesiąca udało nam się załapać na końcówkę sezonu jelonkowego. W jednej z dwóch dolnośląskich ostoi (Dąbrowy Janikowskie) spotkaliśmy wiele okazów tego rzadkie i najbardziej charakterystycznego chrząszcza. Wszystko dzięki miłośnikowi przyrody, który wskazał gdzie należy szukać. Bez jego pomocy wyprawa zapewne skończyłaby się na odnalezieniu co najwyżej fragmentów pancerzyka a nie kilkudziesięciu pięknych jelonków. Więcej o jego pracach w linku (LINK). Jednak chrząszcze nie były ostatnią entomologiczną niespodzianką. Dzięki śledzeniu strony Karkonoskiego Parku Narodowego dowiedzieliśmy się o wypuszczeniu kilkuset okazów niepylaka apollo na terenie Kruczego Kamienia. Można łatwo wywnioskować jaki był cel naszej następnej wycieczki. Wycieczki zakończonej pełnym sukcesem z licznymi zdjęciami tego ogromnego motyla. Wisienką na torcie była wizyta w Górach Kaczawskich w czasie drogi powrotnej. Celem były tamtejsze buczyny i kamieniołomy, gdzie natrafiliśmy na piękne populacje kruszczyków, w tym kruszczyka szerokolistnego, kruszczyka rdzawoczerwonego, kruszczyka Muellera oraz rzadkiego mieszańca kruszczyka Schmalhausena. Warto nadmienić spotkanie także rzadkiej zarazy bladokwiatowej oraz pięknych okazów borowika korzeniastego.


Wraz z początkiem sierpnia tradycyjnie udaliśmy się na poszukiwania kruszczyka sinego. Jest to jeden z niewielu leśnych gatunków rozpoczynających wegetację tak późno. Niestety preferuje on wilgotne lasy liściaste, które w tym okresie pełne są komarów i kleszczy. Fotografowanie ich stanowi duże wyzwanie. W tym roku wybraliśmy się na Wzgórza Warzęgowskie będące ostoją największej krajowej populacji. W dogodnych latach naliczano tam nawet 600 pędów. Obecnie liczba ta jest skromniejsza ze względu na suszę oraz liczne wycinki drzew. Oprócz widowiskowych okazów wysokiego kruszczyka sinego udało nam się spotkać także najmniejszego i najskromniejszego z rodzimych kruszczyków, kruszczyka połabskiego. Na przeciwległym rogu siedliskowym znajduje się nasz drugi sierpniowy gatunek – modliszka zwyczajna. Tak więc z wilgotnego grądu przenosimy się na suche murawy napiaskowe. Samo spotkanie modliszek zaliczamy do największej niespodzianki. Od 2 lat szukaliśmy ich wokół Wrocławia, bezskutecznie. Chodzenie w gorący, sierpniowy dzień po suchych i nasłonecznionych murawach nie należy do najprzyjemniejszych. Po kilku klęskach w poszukiwaniach otrzymaliśmy donos o modliszce znalezionej … w miejscowości w której mieszkamy. Od tego dnia napotkaliśmy kilkanaście osobników zaledwie 200-300 m od domu! A we wrześniu dwie modliszki zaleciały nawet na naszą działkę. Przysłowie mówiące, że najciemniej pod latarnią jest tutaj najlepszym dowodem. 🙂


Jesienią sezon pomału ma się ku końcowi. Kwiaty w większości przekwitły, owady pochowały się. Zostały niby grzyby … jednak ten sezon grzybowy był dla nas bardzo dziwny. Z jednej strony mieliśmy liczne sukcesy wiosną i wczesnym latem, kiedy to napotkaliśmy całą masę borowików i innych gatunków z rodziny borowikowatych. Z drugiej jednak wszystkie inne grzyby jakby pochowały się przed nami. W stosunku do ubiegłego sezonu, ten rok był wyjątkowo ubogi. Nie napotkaliśmy ani jednego gwiazdosza, wielu krzaczkowych grzybów oraz kolczakówki, buławinek i innych. Wszystko to opisaliśmy w fotorelacjo o tegorocznym grzybobraniu 2020. Skoro w dziedzinie mykologii szło nam niespecjalnie, trzeba było poszukać innych aspektów przyrody. Tą przyrodą okazały się formacje skalne oraz pomniki przyrody. Jesień obfitowała w liczne wyjazdy zarówno na bardziej znane skalne perełki jak Skalne GrzybySztolnia Robert oraz na te mniej znane (perły geologiczne Masywu Ślęży, migmatyt z Bystrzycy Górnej). W międzyczasie czekaliśmy aż drzewa zaczną przybierać jesienne barwy. Jako pierwsze ozłacają się lipy i graby, za nimi idą buki, klony, wiązy i brzozy a cały ten spektakl zamykają azjatyckie miłorzęby i rodzime dęby. W tym roku zakończyliśmy dwie serie pomnikowe obejmujące pomniki przyrody w Parku Krajobrazowym Chełmy (wschód, południe, Sichów) oraz pomniki na założeniach parkowych w Kamieńcu Ząbkowickim (części III, IV, V, VII). Udało się odwiedzić drzewa w Sobótce, gminie Wołów, we Wrocławiu oraz nowych lokacjach jak Ligota Strupińska i Trzebnica.


Ogólnie sezon 2020 roku należy do stosunkowo spokojnych. Odbyliśmy wiele interesujących wyjazdów obfitujących w spotkania z rzadkimi przedstawicielami świata zwierząt, roślin i grzybów. Jednak zależnie od danej kategorii można mówić o dużych sukcesach lub bardzo umiarkowanych. Jak zwykle prym wiodą rośliny, gdzie udało nam się w tym roku spotkać wiele gatunków, w tym kilka storczykowych (kruszczyki, obuwik, żłobik), rarytasy karkonoskie (sasanki, skalnice, pierwiosnki), rzadkie gatunki z Ziemi Kłodzkiej (skrzyp olbrzymi, przytulia drobna, rzeżucha trójlistkowa, zanokcica niemiecka, fiołek dwukwiatowy) oraz roślinność na Ziemi Wołoskiej (wyżpin jagodowy, ostróżeczka polna, wiciokrzew pomorski). Dużo działo się także w świecie zwierząt. Suseł moręgowany, niepylak apollo, jelonek rogacz, przeplatka maturna i modliszka zwyczajna. To tylko najważniejsze z napotkanych stworzeń. Na końcu listy znajdują się grzyby, które poza wiosną i borowikami należały do wyjątkowo pechowych. Nie jest to raczej wina pogody albowiem ludzie wrzucali całe fotorelacje na grzybowe grupy. Może po prostu nie był to nasz czas. Może za rok uda się ponownie spotkać borowika szatańskiego i uda się odnaleźć borowika sosnowego oraz podgrzybka tęgoskórowego. Czas pokaże. W każdym bądź razie sezon 2020 uznajemy oficjalnie za zamknięty dla nas. Teraz trzeba planować nowe wyjazdy na przyszły sezon, gdzie oprócz tradycyjnych rejonów na pewno znajdzie się czas na nowe obszary. Planujemy bardziej skupić się na rejonach mało dotychczas odwiedzanych przez nas jak Góry Kamienne, Góry Bardzkie, Bory Dolnośląskie i Rudawy Janowickie. Na pewno będzie można o nich przeczytać w nadchodzących artykułach! 🙂


Poniżej lista fotorelacji powstałych w tym roku: