Storczykowe Lato 2018

Storczykowe Lato 2018

10 sierpnia 2018 Wyłączono przez admin

Tegoroczny sezon nie rozpieszcza naszej przyrody. Skrajnie wysokie temperatury oraz tygodnie bez choćby jednej kropli deszczu sprawiają, że większość roślin, w tym storczyki, rozpoczęła wegetacje bardzo wcześnie lub ich kondycja jest niezadowalająca. Mizerne kwiaty, mizerne liście i mizerne kwitnienie. Tak można podsumować tegoroczne lato u dolnośląskich storczyków. Ale po kolei … 


Choć w Polsce jako ostatnia kwitnie kręczynka jesienna, która zamyka storczykowy sezon w kraju, to jednak na Dolnym Śląsku z powodu jej braku, sezon zakańcza kruszczyk siny i połabski. Z tego względu można już oficjalnie zakończyć storczykowanie w naszym regionie i zająć się podsumowaniem sezonu, który to nie należał do udanych. Wśród dolnośląskich storczyków większość to rośliny letnie. Wiosną możemy zobaczyć kukułki, obuwiki, gnieźniki, żłobiki oraz gatunki z rodzaju storczyk (Orchis). Pierwsze letnie gatunki rozpoczynają nieraz kwitnienie już pod koniec maja, przynajmniej na nizinach. Dotyczy to m.in. podkolanów, kukułki plamistej oraz buławników. Termin przesuwa się wraz ze wzrostem wysokości i w wyższych partiach Sudetów gatunki te kwitną dopiero od połowy lub nawet od końca czerwca. Ten rok należał jednak do wyjątkowych. Tak jak wiosenne storczyki jeszcze rozkwitały we właściwych ramach czasowych, tak u gatunków letnich wszystko uległo dużemu rozregulowaniu.

Jako pierwsze wśród czerwcowych roślin swoje kwiaty otwierały buławniki wielkokwiatowe i buławniki czerwone. Na cieplejszych i lepiej oświetlonych stokach można je było podziwiać już w połowie maja. Tak wcześnie jeszcze ich nie notowałem w Sudetach. Część z nich kwitła w towarzystwie podkolanów białych, gnieźników oraz w niedalekim sąsiedztwie obuwików, które mocno ucierpiały z powodu nadmiernej wycinki drzew w Paśmie Krowiarek (więcej o tym wydarzeniu -> tutaj). Gatunki rozpoczynające kwitnienie jak najwcześniej miały dużo szczęścia albowiem gleba nie była jeszcze tak bardzo wysuszona, jak to miało miejsce w następnych miesiącach. Wraz z upływem kolejnych tygodni brak deszczu bardzo dawał się odczuć wszystkim roślinom.


W kolejnych tygodniach, następne fale storczyków kwitły coraz słabiej i w coraz mniejszych ilościach. Szczególnie odczuwalne było to na słonecznych murawach kserotermicznych, które z reguły są miejscami suchymi, jednak wszystko ma swoje granice. Spiekota spowodowała, że piękne i obfite populacje gółek długoostrogowych, lister jajowatych oraz podkolanów zielonawych z Gór i Pogórza Kaczawskiego, Gór Stołowych oraz Gór i Pogórza Orlickiego były w fatalnej kondycji. Większość roślin w ogóle nie wzeszła w tym sezonie, woląc pozostać pod ziemią i czekać na lepszy sezon. Te które postanowiły jednak spróbować, rozpoczęły wegetacje bardzo wcześnie. Na tyle wcześnie, iż w połowie czerwca większość była już w końcówce kwitnienia. Tylko osobniki występujące w chłodniejszych i wilgotniejszych miejscach zakwitały trochę później a ich kwiaty były jeszcze świeże i niepowiędnięte.


Zgodnie z powszechnym modelem „im wyżej, tym wilgotniej”, gatunki rosnące w najwyższych partiach gór najmniej odczuwały suszę a ich przebieg kwitnienia był najbardziej zbliżony do wytyczonych ram kwitnienia. W wyższych partiach Masywu Śnieżnika (Jaskinia Niedźwiedzia, Śnieżnik Kłodzki) kukułki Fuchsa i kruszczyki rdzawoczerwone kwitły wprawdzie znacznie skromniej niż zazwyczaj, jednak ich kondycja była dużo lepsza niż storczyków z nizin i i niższych położeń górskich. Jedyną grupą roślin, które nie narzekały na suszę były osobniki występujące na stale wilgotnych obszarach, którym nie zaszkodziła nawet długotrwała susza. Do takich szczęściarzy należy między innymi storczyca kulista w Górach Orlickich, która upodobała sobie miejsce źródliskowe na tyle mokre, iż nie wyschło mimo braku deszczu. Towarzyszyły jej liczne inne gatunki wilgociolubnych roślin jak tłustosz pospolity, gnidosz błotny, kukułki Fuchsa i stada wełnianek.


Najciężej miały storczyki kwitnące najpóźniej, czyli tajęża i kruszczyki. Tajęża jednostronna, która występuje tylko na jednym znanym stanowisku na Dolnym Śląsku, upodobała sobie bór sosnowy. Siedlisko jest z natury suche a brak opadów tylko to potęgował, efektem czego była mizerna kondycja tajężowej populacji, która upodobała sobie górne partie Piekielnej Doliny . Wiele osobników w ogóle nie wytworzyło pędów kwiatowych, a te które to uczyniły rozkwitły 2-3 tygodnie przed tradycyjnym terminem kwitnienia. Wśród kruszczyków najgorzej miały się gatunki zasiedlające grądy i łęgi na nizinach, czyli kruszczyk siny, kruszczyk połabski oraz kruszczyk szerokolistny. Siedliska grądowe i łęgowe wyjątkowo mocno cierpią w tym roku z powodu niedostatku wody. Populacje w dolinach Odry, Oławy i Widawy, na Wzgórzach Warzęgowskich oraz rezerwatach przyrody Błyszcz i Ponikwa charakteryzowały się bardzo słabą kondycją.

Wiele kruszczyków w ogóle nie wyrosło a te, które to uczyniły rozpoczęły kwitnienia dużo wcześniej, podobnie jak wiele storczyków. Pod koniec lipca kruszczyki sine i połabskie w większości już owocowały, podczas gdy w typowym sezonie powinny dopiero otwierać pierwsze kwiaty. Szczególnie ciężka jest sytuacja na Wzgórzach Warzęgowskich, które charakteryzowały się największą populacją kruszczyka sinego w Polsce. Z powodu braku większych cieków wodnych oraz obszarów źródliskowych, większość grądu była wyschnięta na pieprz a dawne setki kruszczykowych pędów ograniczyły się do pojedynczych okazów. Jedynie w górach sytuacja była lepsza, gdzie tamtejsze okazy rozkwitały w miarę zgodnie z terminarzem a ich kwiaty cechowały się dobrą kondycją.

Jako ciekawostkę warto dodać, że najprawdopodobniej w czasie wycieczki w Góry Stołowe natrafiliśmy na bardzo rzadkiego kruszczyka Greutera. Jest to gatunek stosunkowo niedawno wyróżniony dla flory Polski, którego jedyne znane z prac naukowych stanowiska lokalizowane są w Karpatach. Jednak po czeskiej stronie Gór Stołowych prace podają występowanie tego gatunku z przygranicznego rezerwatu Farní Stráň, chroniącego las bukowy w skalnej dolince. Budowa kwiatów, pokrój oraz siedlisko wskazują, iż z dużym prawdopodobieństwem jest to właśnie bardzo rzadki kruszczyk Greutera, dla którego jest to pierwsze stanowisko zarówno w polskiej części Sudetów, jak i ogóle dla zachodniej części kraju. Kruszczyk ten, ze względu na zasiedlanie cienistych, bardzo chłodnych i wilgotnych miejsc, praktycznie nie odczuwa dramatycznej sytuacji, jaka panuje w tym sezonie. Upał i susza nie są dla niego groźne a jego krewniacy ze słonecznych muraw i wysuszonych nizin mogą mu tego tylko zazdrościć.