Przyrodnicze Podsumowanie 2022

Przyrodnicze Podsumowanie 2022

31 października 2022 Wyłączono przez admin

Kolejny sezon za nami. Był to rok pod znakiem storczyków i borowików. Udało nam się zobaczyć wiele nowych gatunków, z których kilka nie było do tej pory notowanych w regionie. Jeden gatunek powrócił po 100 latach nieobecności, a jeszcze inny odnalazł się po kilkunastu latach poszukiwań. Ale w tym samym czasie po raz kolejny nie udało się zobaczyć innych gatunków, często z powodu złej pogody. Tak więc, pozostaje pytanie czy ten rok był on lepszy, gorszy lub zwyczajnie podobny do ubiegłych? Odpowiedź w dalszej części artykułu 🙂


Pierwsza połowa wiosny była dla nas bardzo mało urozmaicona. Dolny Śląsk pod względem wiosennej roślinności jest stosunkowo monotonny. Od Baryczy po Karkonosze, niemal wszędzie można spotkać te same gatunki. Zawilce, miodunki, przylaszczki, pierwiosnki, śnieżyce i śnieżyczki. Niewiele jest gatunków rosnących regionalnie jak ciemiernik i żywiec dziewięciolistny. W efekcie przedział od marca do kwietnia był okresem praktycznie pozbawionym wyjazdów przyrodniczych, ograniczonych tylko do okolicznych lasów wokół naszej miejscowości. W nich odwiedziliśmy naszą przyrodniczą perełkę określaną jako „Na Granicy” albowiem w miejscu tym stykają się granice administracyjne powiatów, gdzie spotkać można przepiękne populacje pierwiosnka lekarskiego, przylaszczki, groszku wiosennego i wawrzynka wilczełyko. Na całego rozkręciliśmy się dopiero w maju. 🙂


Początek maja to oczywiście wizyta w Górach i na Pogórzu Kaczawskim, gdzie maj jest chyba najpiękniejszym okresem. W świetlistych dąbrowach kwitną kukułki bzowe w dwóch formach barwnych, a w żyznych buczynach widać ogromne łany pasożytniczych łuskiewników różowych. W tym roku udało nam się spotkać także piękne populacje fiołka skalnego, stosunkowo rzadkiego gatunku, który rośnie w bardzo skrajnych siedliskach jak szczeliny skalne i suche, kamieniste zbocza. Gatunek ten wyróżnia się gęstym owłosieniem liści, które ogranicza parowanie wody. Wiosna to był także czas na niezwykłe drzewa. Na początku odwiedziliśmy bardzo unikatowe okazy. Niedawno odkryci rekordziści: najwyższe drzewo w Polsce, daglezja Helena oraz najwyższe rodzime drzewo, świerk Antoni. Oba rosnące niedaleko siebie w bezimiennej dolinie koło Barda, nazwanej przez nas Doliną Olbrzymów. Wśród innych drzew była bezimienna grusza-olbrzymka spod Naroczyc i pomnikowe drzewa w Pogwizdowie.


W połowie maja opuściliśmy Dolny Śląsk i udaliśmy się na wschód do botanicznego raju określanego jako Ponidzie. Jest to przepiękny region na granicy Małopolski i świętokrzyskiego, obszar wybitnie bogaty w gleby wapienne. W efekcie roi się tutaj od storczyków i roślinności kserotermicznej. Południowa część określana jest jako Miechowszczyzna, gdzie jednocześnie znajduje się najwyższy szczyt całego regionu. Miechowszczyzna usiana jest serią rezerwatów przyrody. Każdy wybitnie cenny, w każdym znajdziemy całą serię rzadkich lub chronionych gatunków i siedlisk. Chronią one murawy kserotermiczne, żyzne buczyny i ciepłolubne warianty lasów liściastych (grądy, dąbrowy). Wśród rarytasów jakie można napotkać na wyżynie należy dziewięćsił popłocholistny, dzwonek syberyjski, dzwonecznik wonny, dwulistnik muszy, kosaciec bezlistny, obuwik pospolity, len włochaty, len złocisty, przytulia stepowa, storczyk purpurowy i wężymord stepowy.


Ponidzie usiane jest wieloma wzgórzami i wzniesieniami, z których największy to Garb Pińczowski. Stanowi wypiętrzenie zbudowane z margli kredowych oraz gipsów i wapieni litotamniowych (skała pochodzenia glonowego, tworzy się przez nagromadzenie zwapniałych plech krasnorostów). Garb rozpościera się na długości około 60 km, od wsi Skowronno na zachodzie aż po Wisłę w mieście Połaniec na wschodzie. Dzięki wapiennej budowie stanowi on prawdziwy raj botaniczny. Dodatkowo w wielu miejscach występują strome stoki, które nie zostały zajęte przez pola uprawne. W efekcie bardzo liczne są tutaj murawy kserotermiczne, ciepłolubne zarośla oraz okrajki. Mimo wybitnie wysokich walorów krajobrazowych oraz przyrodniczych teren nigdy nie stał się turystycznie popularnym miejscem. Jednak to właśnie tutaj swoje ostoje posiada storczyk drobnokwiatowy, dziewięćsił popłocholistny, szyplin jedwabisty, rezeda mała czy traganek duński.


Czerwiec był miesiącem pełnym radości. To właśnie wtedy udało nam się odwiedzić kilka nowych miejsc oraz spotkać kilka nowych gatunków lub odnaleźć te dawno niewidziane. Wśród najważniejszych należy wymienić buławnika czerwonego. Gatunek ten niemal wymarł na Dolnym Śląsku. Literatura podaje kilkanaście stanowisk, jednak przez ponad dekadę na próżno szukaliśmy go we wskazanych lokalizacjach … aż do teraz! Piękną populację odnaleźliśmy w Lasach Milickich, która liczyła około 30 pędów, z czego 20 kwitnących. Co ciekawe w zeszłym roku już szukaliśmy buławnika w tym miejscu. Widocznie rok był zły i storczyk postanowił nie pojawić się. Z innych gatunków spotkaliśmy dwulistnika pszczelego (drugie znane stanowisko na cały kraj), gołka białawego (jedyna populacja w województwie), turzycę Bueka (gatunek do niedawna uznawany za wymarły), piękne populacje obuwika, gnieźnika i buławników na Wapnikach oraz susły moręgowane. Te małe i niesamowicie urocze stworzenia można podziwiać na łące pokazowej pod Głębowicami.


Lipiec także stanowił dla nas prawdziwą niespodziankę storczykową. To właśnie wtedy dostaliśmy zdjęcia pewnej rośliny … która okazała się storzanem! Tak, po 100 latach odnaleziono piękną populację storzana bezlistnego w Masywie Śnieżnika. By było zabawniej, stanowisko zlokalizowane jest tuż obok popularnego szlaku, którym codziennie przechodzą setki ludzi. Sama populacja liczy ponad około 50 pędów co oznacza, że storczyk ten rósł w tym miejscu bardzo wiele lat, być może nawet 3-4 dekady! W tym samym regionie geograficznym, ale pod drugiej stronie Śnieżnika, udaliśmy się na torfowisko Sadzonki by w końcu spotkać najmniejszego rodzimego storczyka, listerę sercowatą. W kolejnych tygodniach podróżowaliśmy także na Masyw Ślęży by podziwiać tamtejsze serpentynitowe murawy i dąbrowy chronione w ramach serii użytków ekologicznych. Siedliska te chronione są „przy okazji” jako, że obszary powołane zostały ze względu na populacje rzadkich zanokcic.


Sierpień był miesiącem, gdzie całkowicie odpuściliśmy sobie roślinność. Powód w sumie ten sam co wczesną wiosną. Wszystko co było możliwe zobaczyć w sierpniu i wrześniu już widzieliśmy wcześniej. Więc nasza uwaga skupiła się na grzybach. A ten rok był w nie wyjątkowo urodzajny. Mowa tu zarówno o ilości jak i o gatunkach. Wrocławskie parki były bardzo łaskawe w nowe lub rzadkie gatunki. Pod dębami i bukami roiło się od gorzkoborowników korzeniastych i płowców jodoformowych. Do tego spotkaliśmy sinoborowika klinowotrzonowego, rubinoborowika dębowego, piaskowca kasztanowego i prawdziwą perełkę. Odnaleźliśmy pierwsze stanowisko krwistoborowika lubczykowego we Wrocławiu i drugie w województwie (pierwsze znaleziono kilka lat temu pod Polkowicami). Oprócz tego w Sudetach był przeogromny wysyp borowika usiatkowanego, którym ludzie zapełniali nie tylko kosze ale całe bagażniki 😉


Wrzesień bardzo wiernie kontynuował sierpniowy wysyp grzybów. Można powiedzieć, że było to prawdziwe grzybowe szaleństwo. Wszystko dzięki naszej akcji na FB, która stała się niemalże wiralowa (ponad 400 udostępnień). Odzew był bardzo duży a jego efektem było odnalezienie pierwszego w zachodniej Polsce stanowiska grzyba z gatunku krwistoborowik purpurowy, gatunku bardzo rzadkiego. W tym samym lasku rósł masłoborowik królewski (skrajnie rzadki gatunek, do niedawna nienotowany w tej części kraju), płowiec jodofromowy i borowik ciemnobrązowy. Jak widać cudowne miejsce, Pogórze Kaczawskie jak zawsze nie zawiodło w kwestiach grzybowych. Generalnie we wrześniu udało nam się odnaleźć kolejne nowe dla nas gatunki: płowiec pofałdowany na Bukowej Górze, żagwica listkowata (w okolicznym lesie) oraz poroblaszek żółtoczerwony, gatunek chroniony, którego spotkaliśmy zaledwie 15 minut spacerem od naszego domu. To dopiero niespodzianka!


Stety lub niestety, wrzesień można uznać za zakończenie tegorocznego sezonu. W poprzednich latach trwał on do listopada, czasem nawet do jego połowy! W tym roku jednak mimo bardzo dobrej pogody zakańczamy go wraz z końcem października. Czemu? Bo o dziwo mało co jest. Grzyby jakby osłabły. Po bardzo intensywnym wrześniu, w kolejnym miesiącu jest bardzo słabo z nimi. W drugiej połowie już w ogóle się nie pojawiają nowe, a jeśli już to bardzo niewiele. W takich okresach skupialiśmy się przeważnie na pomnikach przyrody, jednak w tym roku jakoś zwyczajnie nie mieliśmy zapału do tego. Co ciekawsze okazy już odwiedziliśmy, inne są albo daleko albo już zostały zniszczone (jak dąb Chrobry, czy zrosłodrzew w Dolinie Baryczy). Poza tym artykuły o pomnikach niemal zawsze cieszyły się bardzo niewielkim zainteresowaniem, co także zniechęcało do ich tworzenia. Jedynie dokończyliśmy nasz cykl o pomnikach w Szczawnie Zdroju (część czwarta).


Taki to był sezon 2022. Było trochę porażek, gdzie w czasie wyjazdów albo nie dopisywała pogoda albo nie udało się spotkać zaplanowanych gatunków. Jednak w tym roku było także dużo cudownych akcentów jak spotkanie wielu storczyków, udany wyjazd na Ponidzie czy odnalezienie wielu nowych gatunków grzybów Do tego należy także dopisać kwietniowy wyjazd na Kretę (pominiętą w artykule), gdzie spotkaliśmy przeogromną ilość cudownych roślin, niespotykanych w naszej strefie klimatycznej. Być może w przyszłości zrobimy fotorelację z tego wyjazdu. Teraz pozostaje planować nowe wyjazdy w 2023 roku. Jednak będą one bardzo wstępne. Kto wie co może się wydarzyć, jak potoczy się pogoda, czy będą kolejne susze lub oberwania chmur. Na pewno nasz wzrok skieruje się na zachód, dokładniej w kierunku Borów Dolnośląskich. Jest to bowiem najdalszy (z naszego położenia) region Dolnego Śląska, który zawsze był pomijany. Ale to dopiero po nowym roku! 🙂

Poniżej lista felietonów i fotorelacji powstałych w tym roku: